Miesiąc pamięci

Listopad to początek końca jesieni. Starość przyrody. Ale jest to przede wszystkim miesiąc pamięci, który rokrocznie poświęcamy cieniom tych, co byli. Niektórych z nich znaliśmy osobiście; byli nam bliżsi i dalsi, niekiedy – kochani. Inni zaś zupełnie obcy – żyjący nawet na długo przed nami. Dziś mogą być już tylko nieczytelnym nazwiskiem na tabliczce, lub tylko kopczykiem – ciut większym od kretowiska.

Niezależnie od wszystkiego, trzeba o nich pamiętać, składać kwiaty – symbole życia, palić znicze – iskierki pamięci, podtrzymywać z nimi swój metafizyczny kontakt. To ważne dla nas, bo dzięki temu nie dajemy im zbytnio od siebie oddalić. Inaczej staliby się dla nas niemi, to znaczy obcy.

Nie potrafimy się obejść bez umarłych. Boimy się bez nich żyć. Wracamy do nich tak jak dzieci zawsze, gdy tylko coś wali się nam na głowę. Nigdy nie dajemy sobie i innym źle o nich mówić; milczenie – oto najlepszy język, najdoskonalszy tembr głosu, by z nimi rozmawiać. Potem kiwamy głową – usłyszawszy może ich odpowiedź z drugiej strony ciszy. A wyobraźnia to przestrzeń, przedpokój nieba, w którym możemy się na chwilę spotykać. Zbliżyć swój świat do ich chłodnego świata. Zwyczajnie, po ludzku, podać sobie rękę.

Krzysztof Zagańczyk

Skip to content